Zimowy Kasprowy



W najnowszym numerze National Geographic Traveler Martyna Wojciechowska pisze: "Co roku ten sam dylemat: narty czy tropiki. Robi się najpierw deszczowo, potem chłodno, wreszcie bardzo zimno, choć nie zawsze śnieżnie. Słońca coraz mniej. Zaakceptować czy uciekać? Polubić i zapomnieć, na przykład szusując czy wspinając się gdzieś? Czy może wyjechać daleko, w stronę słońca?" 

My zdecydowanie wybieramy pierwszą opcję. Przyjmujemy to co nam przyniesie nasz klimat i polska zmienna pogoda. Nie uciekamy od zimy, nie próbujemy oszukać naszego kalendarza. Witamy zimę z otwartymi ramionami i ruszamy. Gdzie? No właśnie... Od dawna wiedzieliśmy, że tej zimy na króciutki urlop pojedziemy w Tatry, ale zanim to nastąpi wróćmy do poprzedniej zimy a dokładnie do grudnia 2015.

Dla mnie góry nie są nowością. Rodzice od dziecka zabierali mnie na górskie wędrówki, jednak dopiero w późniejszym okresie zauroczyłem się ich pięknem i majestatem. Na studiach to zauroczenie zmieniło się w coś więcej. Pochłaniałem książki i filmy o tematyce górskiej, zdobywałem sudeckie i karpackie szczyty, zarówno latem jak i zimą (zdecydowanie bardziej wolałem i dalej wolę trekking zimowy). Obecnie nie mam czasu ani możliwości poświęcać się górom, natomiast niezmiennie się nimi zachwycam. Moja żona, z kolei osobiście gór nie znała wcześniej, więc trzeba było to zmienić. Zima przyszła, postanowiliśmy, że jedziemy, a jak poznawać góry to od razu Tatry.
Niestety nie mieliśmy za dużo czasu bo tyko 3 dni, ale każda chwila w górach jest magiczna. Urlop mieliśmy w grudniu, ale śnieg to tylko raczej w wyższych partiach widzieliśmy.


Pierwszy dzień wybraliśmy się na Polanę Rusinową (1209 m n.p.m.) - krótka, łatwa i przyjemna droga na zachętę a widoki godne polecenia, jednak pogoda nas nie rozpieszczała niestety.








Dzień drugi to Kasprowy Wierch (1988 m n.p.m.). Pewnie wielu górołazów mnie wyklnie, ale... tak, wjechaliśmy kolejką. Musieliśmy tak zrobić. Nie można na pierwszej wyprawie zniechęcić do gór, to po pierwsze a po drugie brak odpowiedniego stroju mej towarzyszki przekreślił wspinanie się na górę. Raz w życiu nawet fajnie jest się przejechać kolejką górską i podziwiać widoki zza szyby. 
Ja sam wcześniej Kasprowy zdobywałem o własnych siłach (ze wspaniałymi noclegami w schroniskach) - to tak na swoją obronę.
Jak wcześniej wspominałem, raz w życiu fajnie się przejechać kolejką. Dzięki cenom biletów był to nasz pierwszy i ostatni raz, ale musiałem Zuzi pokazać zimowy widok z Kasprowego no i chciałem, żeby "zaliczyła" ten obowiązkowy i popularny szczyt. 
W tym dniu pogoda była cudowna - słoneczko, mrozik, pełno śniegu i piękne widoki - po prostu bajka. Zuza też była zauroczona, więc moja misja została wykonana!






















Pozdrawiamy Was serdecznie!




Już nie możemy się doczekać tegorocznego wypadu w Tatry.


Do następnego :)


2 komentarze:

  1. Super widoki i post pierwsza klasa ���� Natomiast fajnie by było kiedyś tam pojechać ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne zdjęcia, ciekawe opisy nic tylko zatopić się w lekturze.:)

    OdpowiedzUsuń